środa, 10 sierpnia 2011

Nieoczekiwane zadanie

Minerwa ostatnimi dniami chodziła z głową w chmurach wciąż myśląc o Chrisie. Coraz więcej rozmawiali. Pewnego dnia była już blisko zdradzenia o tym, że jej rodzice nie żyją, niestety Melanie przeszkodziła im w rozmowie.
- Nerwa! Chodź szybko!
- Ale czy to nie może poczekać? - zapytał Melanie Chris, któremu nie za bardzo spodobało się przeszkodzenie w tak ważnym momencie.
- Nie, nie może!
- A cóż jest ważniejsze, od... - rzekła Minerwa, ale urwała, bo sama nie dokładnie przemyślała do co mówi i nagle odebrało jej mowę.
- Dobrze, nie to nie, ale żebym później nie musiała powtarzać "a nie mówiłam" - odpowiedziała zdenerwowana Melanie.
- Wcale nie oczekuję tego od ciebie, wiesz, że to jest wkurzające...
Po tych słowach Melanie odeszła.
- Wiesz, może jednak powinnaś iść, przecież ja bym poczekał - rzekł Chris.
- Nie, to na pewno coś w stylu "przełożyli mecz quidditcha", albo "w tym roku nie będzie egzaminów końcowych". To mogło by źle na nią wpłynąć i dlatego była tak zdenerwowana.
- Jak uważasz, ale ja nadal trzymam, że powinnaś ją odszukać.
- Zwariowałeś? Zepsuje mi najlepsze chwile mojego życia, takimi informacjami.
- Ja chcesz...
Chwilę siedzieli tak w milczeniu, aż nagle podbiegła do nich jedna z Gryfonek, Victorie Bommy i powiedziała:
- Minerwa, choć szybko,
Jej głos był znacznie spokojniejszy od głosu Melanie.
- No dobra... - odpowiedziała Minerwa - To ja idę - rzekła do Chrisa.
Szła tak z Victorie z pięć minut, aż doszły do gabinetu dyrektora.
- To mi chcieliście pokazać? - rzekła poważnie Minerwa. - Gabinet Dippeta? Byłam tu wiele razy, za pewne więcej niż wy dwie razem wzięte.
- Och, nie to! - powiedziała Victorie - Musy-świstusy. Chodź, wchodzimy.
I weszły do gabinety Armanda Dippeta. Obok profesora stała Melanie i jakieś dwie Krukonki, których Minerwa jeszcze nie miała okazji poznać.
- Dzień dobry McGonagall - rzekł dyrektor. - Już myślałem, że nie zdecydujesz się przyjść, z racji tego, że masz ważniejsze sprawy od Hogwartu, a przynajmniej taką informację dostałem od panny Griffin.
Dziewczyny wymieniły ostre spojrzenia.
- Daj spokój, Armando.
W progu stał Albus Dumbledore.
- Wiesz, chyba o tym, że w takim wieku liczą się różne sprawy, a na pewno takie, których ty obecnie nie umiesz zrozumieć, a kilkadziesiąt lat temu były dla ciebie najważniejsze.
Dippet rzucił Dumbledorowi groźne spojrzenie.
- No więc - ciągnął dyrektor, jakby w ogóle nie usłyszał słów nauczyciela transmutacji - spotykamy się tu, ponieważ chciałbym wam coś ogłosić. Na terenach Hogwartu, a mianowicie w Zakazanym Lesie dochodzi do coraz większych mordów.
Dziewczyny wymieniły zdziwione i przerażone spojrzenia.
Dippet to zauważył i ciągnął dalej:
- Za pewne ta wiadomość jest dla was całkiem nowa, a musicie wiedzieć dlaczego, otóż, w Hogwarcie może się znajdować morderca, ale jak na razie nie jest to prawdziwa informacja, dlatego też nie rozgłaszajcie jej poza szkołą. Ja i inni nauczyciele próbujemy jakoś zatuszować to, co teraz ma miejsce w Zakazanym Lesie, ale to nie jest łatwe. Sami robimy tyle ile zdołamy zrobić, ale potrzebujemy pomocy. Dlatego też, chciałbym was prosić, abyście o to zadbali i tę pomoc uzyskali. Zgłosiło mi się jak na razie pięć osób, 2 dziewczyny z Ravenclowu i 3 z Gryffindoru, dlatego też bardzo wam dziękuję za to co jak na razie zrobiliście dla rady pedagogicznej Hogwartu.
- Ale ja się nie zgłaszałam - wypaliła Nerwa, zanim zdążyła ugryźć się w język.
- Och, panno McGonagall, pani przyjaciółka zdążyła zrobić to za panią.
Minerwa była już bardzo zła na Melanie, w jednym dniu narobiła jej tyle przykrości. Profesor Dippet jednak ciągnął dalej:
- Chciałbym, abyście zebrali grupkę chętnych uczniów i założyli Tajną Organizację Bezpieczeństwa. Zorganizujcie spotkanie chętnych, gdzieś, gdzie nikt was nie podsłucha. Jeśli już zbierzecie grupę, wyślijcie mi sowę lub przekażcie osobiście. Najlepiej by było, gdybyście ustaliły sobie przewodniczącą.
Resztę instrukcji przekaże wam, we właściwym czasie, możecie iść.
Dziewczyny wyszły z gabinetu, a profesor Dumbledore pogrążył się rozmową z dyrektorem.
Minerwa cały czas szła obok Melanie, ale się do siebie nie odzywały, aż w końcu wypaliła:
- Czemu to zrobiłaś?
- Co?
- Co?! Jeszcze się pytasz! Zgłaszasz mnie do jakiej organizacji bez mojej wiedzy, a potem psujesz mi najlepszą rozmowę w moim życiu!
- Tak?! A więc Chris jest ważniejszy ode mnie! A poza tym mówiłam ci to, że cię zgłaszam, a ty potwierdziłaś!
- Taa jasne, mówiłaś... Nic podobnego nie słyszałam!
Była to po części prawda, biorąc pod uwagę, że ostatnimi czasy Minerwa aż za bardzo pogrążała się w marzeniach.
- O nie, za pewne nie... No przecież Chris był ważniejszy! - po tych słowach Melanie zaklnęła pod nosem i poszła w kierunku biblioteki.


Kasia

2 komentarze: