środa, 24 sierpnia 2011

Tajna Organizacja Bezpieczeńswa

Minerwa McGonagall zastanawiała się czy zapytać ją o Toma Riddle'a czy też nie. Dopiero się pogodziły, a znów zmierza do tematu, z którego może wyniknąć kłótnia, jednak postanowiła spróbować.
- A mogę cię o coś zapytać?
- Jasne - odparła Melanie - o co tylko chcesz.
- Chodzisz z Riddle'm?
Melanie się wyraźnie nachmurzyła. Nerwa nie mogła zrozumieć, dlaczego.
- Tak.
- Aha. No bo widzisz, on jest dość... nietypowy.
- Tak? A to niby dlaczego?
- No... Jak byłam dziś w Hogsmeade widziałam go jak szedł ulicą i zabił wiewiórkę zaklęciem uśmiercającym. - Nerwa widząc niedowierzające spojrzenie przyjaciółki dodała: - Poza tym on jest taki jakiś... dziwny. Ale może on stoi za wszystkimi tymi atakami?
- Nie sądzę... To porządny chłopak, serio. Bardzo kulturalny, dobrze się uczy i w ogóle. A i zapomniałam ci powiedzieć, że jutro o osiemnastej w tej starej klasie zaklęć organizujemy spotkanie TOB.
- W tej opuszczonej klasie na czwartym piętrze? Dobra przyjdę. Ale wracając do Toma...
- Nie wracając do żadnego Toma! On nie mógłby tego zrobić... Ktoś niby widział to jak zabija oprócz ciebie?
- Nie.
- No więc nie ma tematu...
- Nie wierzysz mi, tak? Nie wierzysz?! No kto jak kto, ale myślałam, że ty mi uwierzysz...
- Muszę iść. Umówiłam się z moim chłopakiem. Spotkamy się później.
I wyszła przez dziurę pod portretem. Minerwa miała okropne przeczucie, nie chciała, żeby Melanie spotykała się z Reedle'm.

***

Nazajutrz po lekcjach Minerwa wraz z Melanie i Victorie Bommy zmierzały w kierunku opuszczonej klasy zaklęć. Nerwa postanowiła nie wałkować już tematu Toma, chociaż niepokoiła się o swoją przyjaciółkę, ale nie chciała znowu się z nią kłócić, a poza tym widać byłe, że coś nie coś do niej dotarło.
W klasie zastali tylko te dwie Krukoni, które Minerwa widziała ostatnio w gabinecie Dippeta.
- Cześć Evanna - powiedziała Victorie na powitanie. - Nie ma jeszcze nikogo?
- Nie - odpowiedziała dziewczyna z długimi, lekko falującymi, blond włosami. - Jestem tylko ja i Cassie. - Wskazała na ładną dziewczynę o urodzie Indianki.
- Poznajcie się - Victorie zwróciła się do Melanie i Minerwy - to jest Evanna Ferewerte i Cassie Stonewell, a to Melanie Griffin i Minerwa McGonagall. Melanie i Nerwa są z mojego roku, a Evanna i Cassie są od nas o rok młodsze i są z Ravenclowu, to chyba wiecie.
Dziewczyny uścisnęły sobie dłonie. Minerwa pogrążyła się w rozmowie z Victorie i Krukonkami, za to Melanie nie okazywała dużego zainteresowania tą rozmową. Po chwili w klasie pojawiło się czterech dwóch chłopców z Hufflepuffu, a z nimi dwie dziewczyny również Puchonki. Nerwa znała ich z widzenia, ponieważ wszyscy chodzili do piątej klasy.
- Cześć wszystkim - odparła jedna z dziewczyn Madeline Mersh, z którą Minerwa miała okazje kiedyś pracować na zielarstwie, była bardzo miła. - Jeszcze nikogo nie ma?
- No jesteśmy my - odezwała się Melanie, pierwszy raz na dzisiejszym spotkaniu.
- No dobrze, ale mi chodzi, czy jest ktoś oprócz nas?
- Jak widzisz, to nie ma nikogo, tylko nas dziesięć. 
Madeline chyba poczuła się trochę urażona tonem Melanie, według Minerwy też był trochę za ostry i niezbyt miły. Tony White, David Ness i Madeline zagadali do Minerwy, na co patrzyła z boku Rose Yers. Minerwie wydawało się, że chyba jest za bardzo lubiana, zawsze wszyscy gadali z nią. 
Po jakichś pięciu minutach w drzwiach stanął szereg Gryfonów, a za nim kilka osób z Ravenclowu i, co bardzo zdziwiło Nerwę, Chris Krum, Ślizgon.
Z piątego roku pojawił się tylko jeden Gryfon i jedna Gryfonka Sturgis Poom i Emma Stan, a za nimi z innych klas Frank Tebry, George Sley, Elizabeth Smith i jej sistra Nicole oraz Berta Sthinx. W grupce Krukonów byli Sally Dang, Ronald Mind z siostrami Olivią i Mercillą oraz Emily Carrow z piątego roku.
- Och... - krzyknęła niespodziewanie Victorie - Nie wiedziałam, że tyle was przyjdzie...
Jednak nie dokończyła, bo w drzwiach stanęły jeszcze trzy osoby. Piętnastoletni Percy Watherby z Gryffindoru, Amelia Queep i Stella Pow, Krukonki z szóstego roku.
- ...o wow - ciągnęła Victorie po pojawieniu się tej małej grupki. - No więc jak mówiłam, zaskoczyliście mnie taką obecnością. Kilka powiadomień o spotkaniu na tablicy ogłoszeń i tyle uczniów chętnych... No dobrze, ale przejdźmy do rzeczy - i powtórzyła to co przekazał im ostatnio dyrektor.
Na końcu opowieści dało się słyszeć kilka zduszonych krzyków i szepty, w których dało się słyszeć słowa "morderstwa w Zakazanym Lesie". 
- I niby Dippet chce żebyśmy tworzyli tu jakąś organizację detektywistyczną? - zapytał Sally Dang.
- No można by tak powiedzieć - odpowiedziała Victorie - Nazywa się Tajna Organizacja Bezpieczeństwa, która będzie pomagać dyrektorowi i innym nauczycielom w rozwiązywaniu sprawy.
- Ale niby czemu sam dyrektor i inni nauczyciele nie mogą tego zrobić? - odezwała się Mercilla Mind.
- Robią co w ich mocy, potrzebują pomocy, bo sami nie podołają tej sprawie.
Mimo głosów sprzeciwu wszyscy, którzy przybyli zapisali się do TOB. Potem odbyło się głosowanie na przewodniczącego. Wygrała Minerwa, choć sama nie wiedziała dlaczego, skarbnikiem została Victorie, a miano sekretarza dostała Cassie. Później ustalili, że ta sala będzie miejscem spotkań, a także wyznaczyli sobie zadania. Gdy wszyscy już wychodzili Nerwa, Victorie i Cassie zostały ustalając szczegóły spotkań.
Po jakimś kwadransie Minerwa z Victorie weszły do salonu Gryfonów.
- Jesteś na mnie zła? - zapytała Nerwa Melanie, dostrzegając ją siedzącą jak zwykle nad książkami.

piątek, 19 sierpnia 2011

Wybaczenie

W końcu wyrwała gwałtownie rękę z uścisku Chrisa i krzyknęła:
- Słuchaj, ja nie mam żadnych zwidów! Jak chcesz to zapytaj Dumbledore o ginące zwierzęta! A jak to ci nie pomoże, to daj mi Veritaserum, a wszystkiego się dowiesz...!
Chris spojrzał na nią ze współczuciem i lekkim przerażeniem. Otworzył usta, ale nie zdążył sie odezwać, ponieważ Minerwa biegła już korytarzem.
Że też się dałam na to nabrać, myślała. A już miałam nadzieję, że zaczyna się układać... Wredny typ... Widziałam tego całego Riddle'a od siedmiu boleści, jak użył zaklęcia uśmiercającego, a ten dziad mi nie uwierzył... Chociaż... może miał i rację...
Szła korytarzem w kierunku pokoju wieży Gryffindoru. W końcu stanęła przed portretem Grubej Damy.
- Podaj hasło - rzekła.
- Yyy... co? - odpowiedziała rozkojarzona Minerwa - Aaa, hasło... Taak... Fidelius.
Gruba Dama posłusznie skinęła głową i uchyliła dziurę pod własnym portretem. Nerwa wślizgnęła się przez nią. W pokoju wspólnym nie było wiele osób, zapewne większość jest jeszcze w Hogsmead. Pierwszo- i drugoklasiści grali w eksplodującego durnia. Inni, zaś siedzieli nad książkami, a jeszcze inni ze sobą rozmawiali. Na fotelu przy kominku Minerwa dostrzegła Melanie odrabiającą pracę domową. McGonagall nie mogła się powstrzymać, chciała zagadać, opowiedzieć jej wszystko. Była tak jakby podzielona na dwie części całkiem nie zgadzające się ze sobą. Jedna chciała się wygadać, a druga chciał wszystko zataić. Dziewczyna nie mogła walczyć sama ze sobą, postanowiła wziąć się do kupy i zagadać. Podeszła do kominka i usiadła przed nim na dywanie, a obok w fotelu siedziała Melanie.
- Przyjemnie tu - powiedziała nieśmiało Minerwa - ciepło.
Melanie nadal tkwiła z głową nad pergaminem i nawet na nie nie spojrzała. Widząc reakcję Melanie, Nerwa kontynuowała:
-Wiesz... ja.. ja.. ja przepraszam...
Melanie utkwiła wzrok w swoim piórze i udała, że myśli nad pracą domową. Po tym Minerwa już się nieco zmieszała, ale nie postanowiła się poddawać.
- Moje zachowanie było karygodne. Porzuciłam ciebie dla Chrisa, zamiast pielęgnować naszą przyjaźń. Ale chcę, żebyś wiedziała, że nie zrobiłam tego umyślnie. Są takie momenty w życiu... gdzie nie myśli się racjonalnie. Bierze się to co dają ci w tym momencie, to, czego się do tej pory nie uzyskało, a zostawia się to, co tak naprawdę jest lepsze, ale ma się to cały czas i nie docenia się tego. Nie wiem czy nadążasz... - dodała po chwili, widząc utkwione w niej zamyślone oczy Melanie - Straciłam cię, przez chwilę myślałam, że to już koniec, że nie chcę cię znać, ale w pewnych chwilach było mi na serio ciebie brak. W końcu nie podołałam, musiałam tu przyjść i wrócić do mojej dawnej, zwariowanej, nieco może za bardzo zwariowanej przyjaciółki.
Po tych słowach na twarzy Melanie można było dostrzec nikły uśmiech. Po krótkiej przerwie wstała i zaczęła chodzić tam i z powrotem obok kominka, myśląc nad czymś gorączkowo, aż w końcu odparła:
- Wiesz Minerwo, ja też nie zachowałam się dobrze. Zgłosiłam cię do tej organizacji, chociaż dobrze wiedziałam, że nie zrobiłaś tego świadomie, odgrodziłam się od ciebie, jak jakaś podła idiotka. Nie mogłam przyjąć do wiadomości tego, że ty masz chłopaka, a ja nie....
Nastąpiła chwila milczenia, w której obie dziewczyny wpatrywały się w siebie.
- To ja zawiniłam bardziej od ciebie - przerwała ciszę Nerwa. - Ale wybaczam ci i tak.
- Ja też ci wybaczam. Ciężko było mi bez ciebie. - Tu znaczącą się uśmiechnęła.
Oboje w miłym geście na przeprosiny się przytuliły.




Kasia

wtorek, 16 sierpnia 2011

Hogsmeade


A Dziewczyna biegła pustym korytarzem. Jej kroki odbijały się echem od kamiennej podłogi i ścian.
Czy ,rzeczywiście jest egoistką? Czy za bardzo się nad sobą rozczula? Czy myśli tylko o sobie?
Te pytania cały czas ją dręczyły ,do tego ciągle myślała o tym ,że jednego dnia straciła trzy osoby ,którym najbardziej ufała , które ją zawsze rozumiały i to była w większości jej wina, ba to była tylko i wyłącznie jej wina.
Zauważyła ,że ktoś wchodzi do pokoju wspólnego. Pobiegła i wślizgnęła się za nim. Potem ruszyła po schodach do dormitorium. Było puste. Przez okno wpadały tylko smugi światła i oddalone głosy Hogwardczyków. Minerwa nie mogła uwierzyć ,że tuż obok niej ,uczniowie cieszą się słonecznym, październikowym dniem.
Nerwa zamknęła okno ,miała już tych śmiechów i krzyków. Usiadła na fotelu i wzięła do ręki pergamin, pióro kałamarz i książkę. Próbowała uciszyć myśli ,które pulsowały jej w głowie.
„…pierwszym goblinem ,który rządził” napisała na pergaminie i chciała dopisać „francuskimi republikanami” ,ale znowu przez głowę przemknęła jej myśl. Czy ona też jest takim goblinem? Czy ona też tak rządzi swoimi bliskimi? Czy ona też chce ich zdominować ,a nie być na równi z nimi. Myślała nad tym kilka minut i znosu zaczęła pisać.

*

Chris nie mógł sobie wybaczyć ,że tak podle potraktował Minerwę. Kiedy ją stracił dopiero poczuł ,że cuzje do niej coś więcej niż tylko przyjaźń łączącą chłopaka i dziewczynę. Na lekcjach przyłapywał się na tym ,że patrzy w tablicę i myśli np. o tym jak pięknie wyglądała z upiętym czarną spinką koku.
Kiedy mijali się na korytarzu ,Minerwa nie zwracała na niego uwagi ,a ten wpatrywał się w nią z maślanymi oczami. Co jakiś czas próbował do niej zagadać ,ale takie próby zawsze kończyły się klęską.
Relacje między Minerwą ,a Melanie nie były lepsze ,jak nie gorsze. Przez ostatni tydzień dziewczyny unikały siebie jak ognia. Razem spędzały tylko lekcje no i oczywiście noce w dormitorium ,ale przez ten czas nic do siebie nie mówiły. Jakieś trzy dni po ich kłótni Melanie wpadła na Nerwe w bibliotece. Spotkanie to skończyło się purpurą na twarzy bibliotekarki pani Shoter. Natomiast związek Melanie i Toma rozkwitał. Chłopak zapytał dziewczynę o chodzenie dzień po ich pierwszym spotkaniu, oczywiście Melanie bez zastanowienia się zgodziła. Czuła w głębi serca ,że Tom jest jej bratnią duszą i ,że powoli wypełnia pustkę w sercu po stracie Minerwy.

*

Nadszedł listopad przynosząc ze sobą coraz chłodniejszy wiatr i opady śniegu. Błonia pogrążyły się w białym puchu ,a uczniowie wolny czas spędzali na obrzucaniu się śnieżkami. Ogłoszono też datę wypadu do Hogsmeade. Minerwa McGonagall postanowiła wybrać się wioski ,żeby spędzić miło czas i zapomnieć o swoich problemach. Tak więc w sobotę rano ,wstała bardzo wczas i po godzinie spędzonej w łazience zeszła na dół. Dzień był wyjątkowo mroźny i dziewczyna była zadowolona z tego ,że wzięło swój wełniany szalik. Wraz z wieloma uczniami ustawiła się w kolejce do Filch’a ,który jak zwykle sprawdzał nazwiska na liście. Kiedy w końcu pozwolono jej przejść ,ruszyła do miasteczka.
Kiedy znalazła się na miejscu postanowiła najpierw odwiedzić Trzy Miotły i napić się czegoś rozgrzewającego. Weszła więc do zatłoczonego pubu i podeszła do lady.
-Poproszę jedno grzane piwo kremowe. – powiedziała i podała kelnerce dwa sykle.
Po wypiciu rozgrzewającego napoju ,nie traciła czasu i ruszyła do Miodowego Królestwa. Tam też było mnóstwo Hogwardczyków i ciężko było się dostać do kasy ,kiedy się jej to udało zakupiła dziesięć czekoladowych żab, piętnaście musuów-świustusów, pięc opakowań fasolek wszystkich smaków ,a do tego dwa duże pudełka pomarańczowych i truskawkowych różdżek w polewie. Zadowolona ze swoich zakupów poszła dalej ,po południu w jej reklamówkach prócz słodyczy było jedno nowe pióro, kilka pergaminów i kolorowy atrament. Ostatni sklep ,który postanowiła  był sklep Zoonka. Weszła tam tylko ,żeby pooglądać ,ale jakoś nie mogła się oprzeć kupieniu łajno bomby. W drzwiach wpadła na wysokiego chłopaka.
-Patrz jak chodzisz. – powiedziała zdenerwowana dziewczyna.
-Nic ci nie jest? – zapytał Chris.
-To ty?! Odczep się ode mnie nie mamy o czym rozmawiać. – krzyknęła.
-Proszę cię ,daj mi szanse, wsłuchaj mnie.
Minerwa zastanawiała się chwilę.
-Jak wysłucham tych twoich nędznych bajeczek dasz mi wreszcie święty spokój? – zapytała.
-Tak. – powiedział
-Niech będzie. Mów.
-Ale nie tu ,wolałbym jakieś bardziej odpowiednie miejsce.
Dziewczyna wyszła więc za nim ze sklepu. Ruszyli ulicą przeszli obok poczty i skręcili w jedną z uliczek ,dochodząc do herbaciarni.
Usiedli przy stoliku.
-Co wam podać? – zapytała kelnerka.
-Co chcesz? – zapytał chłopak.
-Nic. – warknęła Minerwa.
-Dwie malinowe herbaty. – powiedział chłopak.
-Aż tak ci się chce pić. – zadrwiła Minerwa ,myśląc ,że wyprowadzi tym chłopaka z równowagi ,ale ten się nie odezwał. – No mów ,nie mam czasu. – powiedziała.
-No więc… eee… Minerwo moje zachowanie było karygodne. – zaczął. – Poniosło mnie ,miałem zły dzień ,tak naprawdę tak nie myślę ,jesteś dla mnie najważniejsza nie umiem bez ciebie żyć. Masz rację jestem kupą jednorożca.
Dziewczyna ledwo powstrzymała się od chichotu.
-Bardzo ,bardzo cię przepraszam. – zakończył i pocałował dłoń dziewczyny.
Zapadła cisza. Minerwa i Chris patrzyli sobie prosto w oczy. Gryfonka intensywnie myślała i cały czas wymyślała nowe za i przeciw. Ciszę zakłóciła kelnerka ,która przyniosła herbatę.
-Dziękuję. – powiedział chłopak.
Znowu cisza. W końcu Nerwa postanowiła nie trzymać chłopaka dłużej w niepewności.
-Tak więc ,co do tego ,że jesteś kupą jednorożca to się zgodzę. – powiedziała ,a jej twarz miała grobowy wyraz. – Ale ja też nie jestem winna i to w duuużym stopniu. W końcu to ja miałam zły dzień ,wiesz kłótnia z Melanie potem z profesorem to mnie wyprowadziło z równowagi ,a potem jeszcze ty mnie dobiłeś, dobiłeś leżącego. – powiedziała ,a po jej policzkach pociekły łzy.
-Ten miesiąc był dla mnie koszmarny. – powiedział chłopak. – Przechodziłem obok ciebie ,a nie mogłem cię pocałować ,nie mogłem dotknąć twoich jedwabistych włosów.
-To ,dla mnie był koszmarny. Straciłam wszystkie zaufane osoby ,nie mogłam na nikim polegać. – teraz Nerwa rozpłakała się na dobre.
Chłopak podszedł do niej, ogarnął jej brązowe włosy i powiedział.
-Teraz już nie będziesz sama. Obiecuje…
Dziewczyna mocno go przytuliła.
Po wyjściu z herbaciarni ,Minerwa była bardzo szczęśliwa ,pomyślała ,że nic tego dnia jej nie może zniszczyć. Na reszcie pogodziła się z Chrisem. Szli wąską dróżką ,trzymając się za ręce. Byli tak daleko od wioski ,że już jej nie widzieli.
-Kocham cię. – powiedziała Minerwa i już miała pocałować chłopaka kiedy zobaczyła jakiś ruch.
Szybko pociągnęła go za skałę i wychyliła delikatnie głowę by zobaczyć co tam jest. Chłopak instynktownie wyciągnął różdżkę ,ale Minerwa odsunęła rękę ,w której ją trzymał. Teraz dziewczyna patrzyła na czarnowłosego młodzieńca – Toma. Szedł on samotnie brzegiem lasu  trzymając książkę oprawioną w czarną skórę. Nagle przed chłopcem pojawiła i się wiewiórka.
Chłopak machnął różdżką i wiewiórka padła martwa na ziemię.
Minerwa nie mogła uwierzyć własnym oczą.
-Popatrz Chirs. – szepnęła chłopakowi do ucha ,ale kiedy ten wyjrzał zza skały Tom zniknął już w zaroślach.
-Co mam zobaczyć? – zapytał zdziwiony chłopak.
Minerwa spojrzała na miejsce ,w którym przed chwilą stał Riddle.
-Tam był Tom. – powiedziała. – Widziałam go ,on zabił wiewiórkę.
-Tam niczego nie ma. – powiedział chłopak. – Lepiej wracajmy ,chyba masz jakieś zwidy powinnaś pójść do szpitala.
-Nie mam zwidów. – warknęła Minerwa.
-Pewnie coś złapałaś ,chodź musi cie obejrzeć pielęgniarka. – ciągnął dalej chłopak.
Chociaż dziewczyna zapierała się i uparcie twierdziła ,że widziała jak Tom zabijał wiewiórkę ,chłopak nadal upierał się ,że po prostu musiała się przeziębić i ma zwidy.


Karolina

piątek, 12 sierpnia 2011

Osamotniona...


Minerwa McGonagall po kłótni z koleżanką ruszyła na Błonia mając nadzieję ,że znajdzie tam Chrisa.
-Jak ona w ogóle mogła… - szeptała do siebie. - … mieszać mnie w takie głupie organizacje ,które zajmują się śmiercią innych. Czy ona jest niepoważna ,dopiero co straciłam rodziców ,a ta znowu miesza mnie w śmierć?! Co ona sobie myślała? Pewnie ,że odciągnie mnie tym od wspomnień. To jej się nie udało ,ja wciąż pamiętam. Jak tylko ją dorwę to jej tak wygarnę ,że mnie popamięta do końca życia! – ostatnie cztery słowa powiedziała trochę za głośno tak ,że uczniowie drugiej klasy obecni na korytarzach popatrzyli w jej stronę.  – CO SIĘ TAK GAPICIE?! – wrzasnęła Nerwa.
-Panno McGonagall proszę nie krzyczeć na uczniów. – powiedział spokojnie profesor Dumbledore ,który wyrósł przed nią nie wiadomo skąd.
-P-pan ,panie profesorze nie rozmawia z dyrektorem? – zapytała zaskoczona Minerwa.
-Skończyliśmy naszą rozmowę. – powiedział nauczyciel transmutacji. – Czy możemy na chwilę porozmawiać.
-Oczywiście.
Oboje ruszyli do gabinetu profesora.
Po kilku minutach stanęli przed ręcznie rzeźbionymi ,drewnianymi drzwiami. Profesor Dumbledore stuknął w nie różdżką ,a one jak na zawołanie otworzyły się ukazując piękny pokój urządzony w stylu staro angielskim. Przy oknie stało duże, drewniane biurko z szufladkami. Obok stał fotel z ze szkarłatną tapicerką ,i bokami ozdobionymi złotą nicią. Pośrodku stał mały stolik do kawy ,a przy nim kanapa i dwa fotele. Szafki były pełne książek.
-Usiądź. – profesor Dumbledore wskazał dziewczynie kanapę.
Minerwa usiadła nie spuszczając wzroku z profesora.
-Tak więc doszły mnie słuchy ,że pokłóciłaś się z panną Gryffin.
-Doszły pana słuchy?
-Waszej kłótni nie dało się nie usłyszeć. – powiedział profesor i uśmiechnął się. – Tak więc zapewne pokłóciłyście się o to ,że Melanie zapisała cię do organizacji bez twojej wiedzy ,ale ja osobiście uważam ,że dobrze zrobiła.
-CO?! – Minerwa otworzyła szeroko oczy. – Trzyma pan jej stronę?
-Minerwo nie chodzi mi o to czy jestem po twojej czy po panny Gryffin stronie tylko chodzi o to ,że Melanie miała bardzo dobry pomysł dzięki ,któremu chciała odciągnąć cię od myślenia o rodzicach.
-I SIĘ TO JEJ NIE UDAŁO! –wrzasnęła Minerwa. – Proszę mi wybaczyć ,ale uważam ,że ta rozmowa jest zakończona. – powiedziała i wyszła z gabinetu Dumbledore’a.

W tym samym czasie do biblioteki weszła blondynka w okularach. Podeszła do jednego z regałów i próbowała ściągnąć jeden z większych tomów książek o zaklęciach.
-Pomóc ci? – zapytał czarnowłosy chłopak.
-Eee… gdybyś mógł to tak. – powiedziała i uśmiechnęła się promiennie ,chłopak zrobił to samo.
Kiedy podał dziewczynie książkę powiedział.
-Mam na imię Tom Riddle.
-A ja Melanie Gryffin. – powiedziała dziewczyna.
-Miło mi.
-Mi również.
-Widzę ,że chodzisz do piątej klasy. – powiedział chłopak.
-Skąd? – zapytała dziewczyna.
Chłopak wskazał na książkę ,która nosiła tytuł „Zaklęcia i przeciw zaklęcia dla osób w wieku 15 lat.”
-Skoro wiesz do ,której ja chodzę klasy ,może ty mi też powiesz?
-Ja chodzę do czwartej. –powiedział chłopak.
Zapadła krótka cisza podczas ,której Melanie i Tom patrzyli na siebie bez mrugnięcia okiem.
-Z którego domu jesteś? – zapytała w końcu Melanie idąc do jednego ze stolików.
Oboje usiedli przy stoliku przy oknie.
-Slytherin. – powiedział Tom ,a w jego głosie słychać było dumę.
-Ja jestem Gryfonką. – powiedziała Melanie.
-Tak wiem ,widziałem cie na meczu ,świetnie złapałaś tego znicza. – powiedział chłopak.
Dziewczyna chcąc nie chcąc się zarumieniła.
-Dzięki.
-Masz ochotę na spacer po Błoniach? – zapytał chłopak.
-Jasne.
Melanie ruszyła za chłopcem kompletnie zapominając o książce.

Minerwa McGonagall prosto z gabinetu nauczyciela transmutacji ruszyła na Błonia. Znalazła tam Chrisa i po przeproszeniu go za swoją nie obecność znowu zagłębiła się w rozmowie z nim.
-Gdzie byłaś? – zapytał.
-U dyrektora. – odpowiedziała.
-Czego on od ciebie chciał?
-A … - dziewczyna miała powiedzieć chłopakowi o organizacji ,ale w ostatniej chwili ugryzła się w język myśląc ,że nie powinna. - … takie tam głupoty… eee… chodziło o tę łajno bombę w pokoju wspólnym. – skłamała.
-Tyle cię męczył o tą łajno bombę?
-Nie. Potem pokłóciłam się z Melanie nie ważne o co – dodała widząc minę Chrisa - ,a potem jeszcze zaczepił mnie Dumbledore ,mówił ,że uczennicy jego domu nie godzi się używać łajno bomb.
-Ci nauczyciele są coraz gorsi. – powiedział Chris z wyrzutem.
Chwila milczenia.
-Chris… - zaczęła Minerwa.
-Co?
-Bo wiesz od dawna chciałam ci powiedzieć ,że z ciebie … KUPA JEDNOROŻCA!
-CO?! –zapytał zaskoczony chłopak. – Kupa jednorożca?!
-Nie z ciebie z niej. – powiedziała Nerwa wskazują głową Melanie ,która szła z nieznanym jej chłopakiem.
-Co ona robi z Tomem? – zapytał Chris.
-Ty go znasz?
-No jasne to Ślizgon z czwartej klasy ,ludzie mówią ,że kocha czarną magię. – powiedział.
-CO?!
-Dziwię się czemu Melanie się z nim zadaje.
-Ja też jestem w szoku. – powiedziała szczerze Minerwa ,wpatrując się w dziewczynę. – Nie ważne ,mam ją gdzieś ,na czym ja skończyła.
-Na kupie jednorożca.
Minerwa popatrzyła na chłopaka.
-No dobra skończyłaś na tym ,że coś ze mnie jest.
-Aha już pamiętam. Chciałam ci powiedzieć ,że z ciebie bardzo fajny chłopak i ,że mam ci coś bardzo ważnego do powiedzenia.
-Śmiało. – zachęcił ją chłopak.
-Moi rodzice… oni…
-…nie żyją. – dokończył za nią chłopak.
Minerwa była zaskoczona.
-Skąd wiesz?
-Dumbledore mi powiedział.
Minerwa miała mętlik myśli. Chłopak najwyraźniej niczego nie zauważył i ciągnął dalej.
-Nie martw się moi rodzice też zginęli. – powiedział chłopak chwytając Minerwę za rękę. – Na początku boli ,ale przestanie.
Minerwa nie miała ochoty ,na rozmawianie o jej rodzicach. Udając ,że słucha Chrisa ,który mówił coś podobnego do słów Dumbledore’a patrzyła na Melanie ,która teraz przytulała się do wysokiego Ślizgona.
-Minerwa czy ty mnie w ogóle słuchasz? –zapytał chłopak wyrywając Nerwe z zamyślenia. Musiał skończyć chwilę temu swoją „przemowę” na temat śmierci bliskich ,ale Minerwa najwyraźniej tego nie zauważyła i co jakiś czas mechanicznie potakiwała głową.
-Co? Tak!
Chłopak przeszył ją wzrokiem.
-Dobra ,nie po prostu nie chcę teraz rozmawiać o moich rodzicach.
-Sama zaczęłaś ten temat.
-I ja go skończę.
-Wiesz co myślałem ,że jesteś inna ,ale ty jesteś tak samo arogancka jak inne dziewczyny.
-To ile ich było.
-Kilka ,ale były mniej marudne od ciebie.
-Uważasz ,że jestem marudna.
-Najwyraźniej.
-Wiesz co jeżeli masz mnie nadal obrażać to ja spadam.
-To sobie idź ,panno wszyscy mają mnie słuchać ,ale ja ich nie.
-Co ty powiedziałeś?
-Że jesteś egoistką myślisz tylko o sobie.
W oczach Minerwy pojawiły się łzy. Oto ostatnia osoba ,na którą mogła liczyć nazwała ją egoistką.
-Myś-ślałam ,że ty mnie zrozumiesz. – powiedziała przez łzy.
-O teraz będziesz beczeć, nie weźmiesz mnie na litość. – powiedział chłopak.
Minerwa pobiegła w stronę zamku zostawiając chłopaka ,który teraz myślał ,że może był dla niej za ostry.


Karolina

środa, 10 sierpnia 2011

Nieoczekiwane zadanie

Minerwa ostatnimi dniami chodziła z głową w chmurach wciąż myśląc o Chrisie. Coraz więcej rozmawiali. Pewnego dnia była już blisko zdradzenia o tym, że jej rodzice nie żyją, niestety Melanie przeszkodziła im w rozmowie.
- Nerwa! Chodź szybko!
- Ale czy to nie może poczekać? - zapytał Melanie Chris, któremu nie za bardzo spodobało się przeszkodzenie w tak ważnym momencie.
- Nie, nie może!
- A cóż jest ważniejsze, od... - rzekła Minerwa, ale urwała, bo sama nie dokładnie przemyślała do co mówi i nagle odebrało jej mowę.
- Dobrze, nie to nie, ale żebym później nie musiała powtarzać "a nie mówiłam" - odpowiedziała zdenerwowana Melanie.
- Wcale nie oczekuję tego od ciebie, wiesz, że to jest wkurzające...
Po tych słowach Melanie odeszła.
- Wiesz, może jednak powinnaś iść, przecież ja bym poczekał - rzekł Chris.
- Nie, to na pewno coś w stylu "przełożyli mecz quidditcha", albo "w tym roku nie będzie egzaminów końcowych". To mogło by źle na nią wpłynąć i dlatego była tak zdenerwowana.
- Jak uważasz, ale ja nadal trzymam, że powinnaś ją odszukać.
- Zwariowałeś? Zepsuje mi najlepsze chwile mojego życia, takimi informacjami.
- Ja chcesz...
Chwilę siedzieli tak w milczeniu, aż nagle podbiegła do nich jedna z Gryfonek, Victorie Bommy i powiedziała:
- Minerwa, choć szybko,
Jej głos był znacznie spokojniejszy od głosu Melanie.
- No dobra... - odpowiedziała Minerwa - To ja idę - rzekła do Chrisa.
Szła tak z Victorie z pięć minut, aż doszły do gabinetu dyrektora.
- To mi chcieliście pokazać? - rzekła poważnie Minerwa. - Gabinet Dippeta? Byłam tu wiele razy, za pewne więcej niż wy dwie razem wzięte.
- Och, nie to! - powiedziała Victorie - Musy-świstusy. Chodź, wchodzimy.
I weszły do gabinety Armanda Dippeta. Obok profesora stała Melanie i jakieś dwie Krukonki, których Minerwa jeszcze nie miała okazji poznać.
- Dzień dobry McGonagall - rzekł dyrektor. - Już myślałem, że nie zdecydujesz się przyjść, z racji tego, że masz ważniejsze sprawy od Hogwartu, a przynajmniej taką informację dostałem od panny Griffin.
Dziewczyny wymieniły ostre spojrzenia.
- Daj spokój, Armando.
W progu stał Albus Dumbledore.
- Wiesz, chyba o tym, że w takim wieku liczą się różne sprawy, a na pewno takie, których ty obecnie nie umiesz zrozumieć, a kilkadziesiąt lat temu były dla ciebie najważniejsze.
Dippet rzucił Dumbledorowi groźne spojrzenie.
- No więc - ciągnął dyrektor, jakby w ogóle nie usłyszał słów nauczyciela transmutacji - spotykamy się tu, ponieważ chciałbym wam coś ogłosić. Na terenach Hogwartu, a mianowicie w Zakazanym Lesie dochodzi do coraz większych mordów.
Dziewczyny wymieniły zdziwione i przerażone spojrzenia.
Dippet to zauważył i ciągnął dalej:
- Za pewne ta wiadomość jest dla was całkiem nowa, a musicie wiedzieć dlaczego, otóż, w Hogwarcie może się znajdować morderca, ale jak na razie nie jest to prawdziwa informacja, dlatego też nie rozgłaszajcie jej poza szkołą. Ja i inni nauczyciele próbujemy jakoś zatuszować to, co teraz ma miejsce w Zakazanym Lesie, ale to nie jest łatwe. Sami robimy tyle ile zdołamy zrobić, ale potrzebujemy pomocy. Dlatego też, chciałbym was prosić, abyście o to zadbali i tę pomoc uzyskali. Zgłosiło mi się jak na razie pięć osób, 2 dziewczyny z Ravenclowu i 3 z Gryffindoru, dlatego też bardzo wam dziękuję za to co jak na razie zrobiliście dla rady pedagogicznej Hogwartu.
- Ale ja się nie zgłaszałam - wypaliła Nerwa, zanim zdążyła ugryźć się w język.
- Och, panno McGonagall, pani przyjaciółka zdążyła zrobić to za panią.
Minerwa była już bardzo zła na Melanie, w jednym dniu narobiła jej tyle przykrości. Profesor Dippet jednak ciągnął dalej:
- Chciałbym, abyście zebrali grupkę chętnych uczniów i założyli Tajną Organizację Bezpieczeństwa. Zorganizujcie spotkanie chętnych, gdzieś, gdzie nikt was nie podsłucha. Jeśli już zbierzecie grupę, wyślijcie mi sowę lub przekażcie osobiście. Najlepiej by było, gdybyście ustaliły sobie przewodniczącą.
Resztę instrukcji przekaże wam, we właściwym czasie, możecie iść.
Dziewczyny wyszły z gabinetu, a profesor Dumbledore pogrążył się rozmową z dyrektorem.
Minerwa cały czas szła obok Melanie, ale się do siebie nie odzywały, aż w końcu wypaliła:
- Czemu to zrobiłaś?
- Co?
- Co?! Jeszcze się pytasz! Zgłaszasz mnie do jakiej organizacji bez mojej wiedzy, a potem psujesz mi najlepszą rozmowę w moim życiu!
- Tak?! A więc Chris jest ważniejszy ode mnie! A poza tym mówiłam ci to, że cię zgłaszam, a ty potwierdziłaś!
- Taa jasne, mówiłaś... Nic podobnego nie słyszałam!
Była to po części prawda, biorąc pod uwagę, że ostatnimi czasy Minerwa aż za bardzo pogrążała się w marzeniach.
- O nie, za pewne nie... No przecież Chris był ważniejszy! - po tych słowach Melanie zaklnęła pod nosem i poszła w kierunku biblioteki.


Kasia

piątek, 5 sierpnia 2011

Rozdarte uczucia

Od rozmowy Minerwy z Dumbledore'm minął już miesiąc. Zbliżał się mecz quidditcha. Dziewczyna nie była w drużynie, nie miała talentu do tej gry i źle latała na miotle. Jednak Melanie w trzeciej klasie została jedną z trzech ścigających Gryfonów. Jako dziecko nie miała możliwości latania na miotle, ponieważ pochodziła z rodziny mugoli, jednak już w pierwszej klasie Hogwartu zaintrygował ją ten sport. Chciała być w drużynie już na drugim roku, ale jej nie przyjęli, dlatego w wieku trzynastu lat wybrała się na kwalifikacje i szczęśliwie została ścigającą. Pierwszy mecz mieli grać jak zwykle Gryfoni przeciw Ślizgonom. Ten fakt nie spodobał się Minerwie, ponieważ w drużynie Slytherinu, na pozycji szukającego grał niejaki Chris, którego obdarzała wielką sympatią. Sama nie wiedziała komu kibicować, więc pozostała bezstronna. Melanie w ogóle jej nie rozumiała, dla niej ten cały Ślizgon był jakimś kompletnym przypałem, bo nie dość, że brzydki to jeszcze głupi. No i może był głupi, ale to tylko w porównaniu Melanie, ponieważ ona była jedną z najlepszych uczennic w szkole. Jednak z punktu widzenia młodej McGonagall Chris był na poziomie, nie był na pewno głupi, tego powiedzieć o nim nie mogła, chociaż zaskakująco mądry też nie był, ale za to miał cudowny charakter. A co do jego wyglądu to dla Nerwy nie miał znaczenia, nigdy jej nie obchodziło, czy ktoś jest ładny czy też nie, po prostu dla niej liczył się tylko charakter, w przeciwieństwie do Melanie.Lecz tak poza tym to, gdy się zastanowiła poważnie nad urodą Chrisa Kruma, uznałaby, że jest dość przystojny, co też nie zgadzało się z oceną przyjaciółki.
W końcu nadeszła sobota i upragniony mecz quidditcha, ale niestety nie dla Nerwy. Wszyscy uczniowie zebrali się na trybunach, pojawili się również i nauczyciele. Komentatorem był jak zwykle Ludo Bagman, Krukon z siódmego roku. Sam był przez dwa lata w drużynie Ravenclowu na pozycji pałkarza, ale przed końcem czwartego roku pobytu w Hogwarcie odszedł, ponieważ odkrył w sobie talent komentatorski. Niektórzy mówią, że w przyszłości chce pracować w Ministerstwi Magii w Departamencie Czarodziejskich Gier i Sportów oraz pragnie być komentatorem na wszystkich mistrzostwach świata w quidditchu i innych zawodach sportowych czarodziejów.
W końcu z namiotów wyszły obie drużyny, wszyscy zawodnicy odepchnęli się nogami od ziemi i ruszyli w górę, następnie uwolnione zostały wszystkie cztery piłki, kafel, dwa tłuczki i znicz, za którego złapanie zdobywało się sto pięćdziesiąt punktów, a gra się kończyła.
- Kafel w posiadaniu Deetha... - zaczął komentować Ludo - o nie przepraszam, już panna Griffin odebrała mu kafla i zmiesza w kierunku pętli Ślizgonów... Och, jak ta dziewczyna lata... O, nie! Tłuczek ledwo nie walną ją w głowę, ale zrobiła unik, lecz upuściła kafla, którego przejął jeden ze ścigających Ślizgonów, Werey... Werey podaje do Deetha... Deeth z powrotem mu go odrzuca i ruszyli w kierunku pętli Gryfonów... Czy im się uda? Tak! Dziesięć do zera dla Slytherinu!... Kafel w posiadaniu Gryfonów... ii.... taak! To się nazywa gra! Dziesięć do dziesięciu! Brawo, Gryffindor! Brawo! Ale cóż to, tłuczek odbity przez pałkarza Gryfonów strąca obrońcę Ślizgonów z miotły... Oj... to chyba nieźle musi boleć... ale gra się toczy! Pięknie panno Griffin! Dwadzieścia do dziesięciu dla Gryffindoru!...
Przez chwilę Nerwa przestała się skupiać na komentowaniu meczu, ale zaczęła się przyglądać, pięknemu, gładkiemu lotowi Chrisa. Na prawdę cudownie latał, nikt nie mógł mu dorównać. I o... nie uwierzyła w to... gdy chłopak przeleciał obok trybun dostrzegła Zmiatacza nr 1, najnowszy model mioteł, żaden z Hogwartczyków nie pokusił się o tę miotłę, tylko on jeden. Ciekawe od kogo ją ma...
- ...on jest niesamowity... - komentował Bagman - nawet ptak mu nie dorówna! I chyba dostrzegł znicza...
Nerwa zrozumiała, że Ludo mówi o Chrisie i wyrwała się z głębokiego zamyślenia.
- ... ale skupmy się na meczu... sześćdziesiąt do dwudziestu dla Gryfonów! O, jednak nie! Już siedemdziesiąt! A kafel znów w posiadaniu Griffin, która podaje do Sley'a, a on podaje do Tebry i.... taaak! Osiemdziesiąt do dwudziestu!... a nasz kochany Krum już chyba nie widzi znicza... Ach, na chwilkę zmieniłem temat i już mamy dziewięćdziesiąt do dwudziestu!
I tak komentował i komentował, a Minerwa przyglądała się w przebieg meczu. Po chwili było już dziewięćdziesiąt do trzydziestu, a po jakichś piętnastu minutach sto osiemdziesiąt do czterdziestu dla Gryffindoru.
- ...Sley leci w kierunku pętli Slytherinu, już będzie gol... o, chyba już nie zdąży. Chris Krum ma znicz! Slytherin wygrywa! Sto dziewiędziesiąt do stu osiemdziesięciu punktów! Gdyby tak się ten Sley pośpieszył to byłby remis... ale i tak wielkie brawa dla obu drużyn!!
Rozległy się głośne wiwaty z trybun Ślizgonów, oraz wielkie ,,uuuuuuu" i ,,nieeeeeee" z miejsca na widowni dla Gryfonów.
Po jakichś pięciu minutach Minerwa już czekała koło namiotu Gryfonów na przyjaciółkę, która po chwili wyszła i powiedziała:
- Ten mecz był do niczego! Ten cały Gondor, jest okropny... dość, że nie umie sam dostrzec znicza, to jeszcze nie umie go nawet złapać i to ma być szukający... A ten Krum go wykiwał, wtedy na początku, wcale nie widział znicza, chciał tylko zyskać na czasie...
- Och, nie przejmuj się! - rzekła na pocieszenie Nerwa. - My za to mamy dobrych ścigających i znakomitych pałkarzy... a Ślizg...
- ...jednego pałkarza - poprawiła ją Melanie - jednego! Rozumiesz? Drugi siedzi na miotle jak na klozecie i potrafi tylko machać pałką na wszystkie strony!
- Na klozecie? - roześmiała się Minerwa. - Serio? Skąd to wiesz? Okrakiem?!
Po tych słowach obie wybuchnęły śmiechem i ruszyły do zamku. Melanie trochę się poprawił humor, lecz nie do końca. Zawsze źle znosiła porażki. Gdy weszły do Wielkiej Sali, ponieważ była akurat pora obiadu, Minerwa zagadnęła:
- Ale Chris jest świetny, nie? Jedyny dobry zawodnik Slytherinu, ale za to jaki...
- Dobrze wiem co chcesz przez to powiedzieć - powiedziała poważnym tonem Melanie, a później dodała, ale już z uśmiechem i wyluzowaniem - Ktoś nam tu się chyba znów zakochał...


Kasia